Manifiq & Co. Spódnica Guilia, Bluzka Celine
niedziela, 17 lipca 2016
Manifiq&Co - Guilia, Celine
Nowa polska marka Manifiq & Co. Projekty tej marki powstają z pasji do mody i potrzeby wyrażania
kobiecej wyjątkowości. Manifiq & Co. potrafią połączyć obecne trendy i podkreślić wszystkie atuty kobiecości. Kolekcja marki powinna przypaść do gustu wszystkim ceniącym sobie klasykę w nowoczesnym wydaniu. Manifiq & Co. zasłynęła z przepięknych ponadczasowych sukienek oraz dziewczęcych bluzek i spódnic. Marka podbija serca wielu polskich celebrytek m.in. Klaudii Hajecio, Doroty Gardias i wielu blogerek.
sobota, 16 lipca 2016
niedziela, 8 listopada 2015
Budapeszt w 4 dni
W tym roku miałam okazję zwiedzać przepiękne miasto jakim jest Budapeszt. Szczerzę mogę to miasto polecić, jest po prostu pięknie.
W tym poście polecę co wato zobaczyć i jak zapanować wyjazd.
My zdecydowaliśmy się na podróż autem ponieważ z naszej lokalizacji nie latają samoloty, jest to możliwe najbliżej z Warszawy. Jest też możliwość jazdy autokarem co wychodzi stosunkowo tanio. Wybraliśmy auto bo chcieliśmy być niezależni. Chciałam w drodze powrotnej zobaczyć Balaton, co niestety się nie udało ze względu na pogodę.
Wybraliśmy hotel oddalony od centrum o parę dobrych przystanków metrem. Nie jest to żaden problem gdyż miasto jest bardzo dobrze skomunikowane. Nasz hotel znajdował się przy samym przystanku tramwajowym. Dzięki takiej lokalizacji wsiadaliśmy w tramwaj, a następnie na metro by po chwili móc się znaleźć w samym centrum Budapesztu. Wybraliśmy hotel Achat Premium Hotel Budapest. Szczerzę mogę go polecić. Pokoje są takie jak na zdjęciach stron trivago. Obsługa miła i bardzo pomocna. Korzystając z serwisu amoma.com za 4 noce wraz ze śniadaniami zapłaciliśmy ok 850 zł. Wydaje mi się ta cena była bardzo w porządku.
Ponieważ zwykle zameldować się można w godzinach popołudniowych tj. 14 polecam po przyjeździe zwiedzanie Wyspy Małgorzaty. Na nas nie zrobiła jakiegoś mega wrażenia ... ale co kto woli. Na końcu wyspy są ogrody urządzone w stylu japońskim. Wyspę można objechać wypożyczonym meleksem. Skorzystaliśmy z tej opcji na 30 min, co było wystarczające aby zorientować się co oferuje ta wyspa.
Miasto jest przedzielone rzeką przez co zwykło się mówić że jest podzielone na Budę oraz Peszt. My następnego dnia postanowiliśmy zwiedzić Budę. Wybraliśmy się na Górę Gellerta a następnie zwiedzanie wzgórza zamkowego. Już teraz wszystkim obierającym taki plan pragnę polecić wygodne buty. My w ten dzień przymierzyliśmy jakieś 30 km. Na drugi dzień ledwo powłóczyliśmy nogami ze zmęczenia.
Z Góry Gellerta rozpościera się piękny widok na Peszt.
Następnie udaliśmy się w kierunku wzgórza zamkowego. Przy okazji można wjechać na wzgórze kolejką (cena w jedną stronę to 1 200 HUF).
Z Zamku Królewskiego udaliśmy się w stronę Baszty Rybackiej oraz kościoła Macieja. Możemy tu podziwiać piękne koronkowe zdobienia fasady i wieży kościoła. Tuż za kościołem znajduje się Baszta Rybacka. Jest to "rama" dla wspaniałej panoramy Pesztu. Swą nazwę zawdzięcza cechowi rybaków, który w średniowieczu miał pod swoją opieką ten właśnie fragment murów obronnych.W tym miejscu odbywał się też targ rybny. Teraz baszta ma charakter czysto dekoracyjny. Nam część murów skojarzyła się z zamkiem w Disnaylandzie.
Polecam jeden wieczór zakończyć właśnie tutaj. Na murach baszty są świetne knajpki gdzie można napić się dobrego wina (koniecznie trzeba wypić węgierskiego tokaja) oraz posłuchać muzyki na żywo. Przy okazji można zrobić masę świetnych zdjęć.
Kolejny dzień przeznaczyliśmy na zwiedzanie Pesztu. Między innymi najbardziej rozpoznawalnego budynku w całym Budapeszcie - Parlamentu. Jest to jedna z najbardziej imponujących neogotyckich budowli, zachwyca rozwiązaniami architektonicznymi oraz precyzją detali. W sąsiedztwie gmachu znajduje się wiele pomników literatów węgierskich, polityków i wodzów.
W ten dzień wybraliśmy się również na zwiedzanie Centralnej Hali Targowej. W całym Budapeszcie nie ma chyba barwniejszego miejsca do robienia zakupów. My jako pamiątki przywieźliśmy oczywiście Tokaja, czerwoną paprykę, pastę paprykową. Chciałam jeszcze kupić przepiękny koronkowy obrus, ale kiedy okazało się że kosztuje 71 000 HUF czyli jakieś 1 000 zł zrezygnowałam :)
Ostatni dzień był najbardziej relaksujący ze wszystkich. Postanowiliśmy skorzystać ze źródeł termalnych Budapesztu. Miasto ma 2 najbardziej znane źródła - Gellerta oraz Szecheneyiego. My skorzystaliśmy z tego drugiego. Szczerze mówiąc gdybym miała iść po o raz drugi wybrałabym to pierwsze. To miejsce wychodzi tylko ładnie na zdjęciach. Czystość pozostawia wiele do życzenia. Nie wspomnę już o wyglądzie łazienki. Nie ma możliwości zakupu pobytu np na dwie godziny chyba że jest sie rannym ptaszkiem i bodajże przyjdzie się rano do godziny 11. Później płaci się pełną kwotę bez względu na to ile się tam przebywa. Dodam że cena nie jest niska. Jeśli ktoś ma zamiast spędzić w Budapeszcie co najmniej 3 dni opłaca się zakupić kartę miejską, która daje możliwość poruszania się środkami komunikacji miejskiej + jeden wstęp na kąpieliska termalne + wstęp do 10 muzeów. Cena takiej karty za 72h to 9 900 HUF, dla porównania za samo metro trzeba zapłacić 4 150 HUF. Z tego co pamiętam wyjście na kąpielisko kosztowało nas za osobę ok 4 000 HUF także zakup karty się opłaca.
Będąc w Budapeszcie trzeba również skorzystać z rejsu po Dunaju. Jest to obowiązkowa atrakcja do zaliczenia. My mieliśmy pecha bo dzień, który przeznaczyliśmy w rejs padało i było pochmurnie. Na szczęście w trakcie rejsu całe miasto rozświetliło się światłem i znowu nabrało uroku. Polecam kupić bilet nie w ostatni dzień. My w trakcie zakupu dowiedzieliśmy się że bilet ten jest na dwa dni. Można było z niego korzystać do woli. My już nie mieliśmy takiej opcji gdyż wybraliśmy się na resj wieczorny, a na nazajutrz już wyjeżdzaliśmy.
Miasto wieczorem jest przepiękne. Świecą się wszystkie ważne zabytki, mosty, Parlament, Zamek Królewski, Baszta. Jest po prostu przepięknie.
Będąc w Budapeszcie koniecznie trzeba spróbować tradycyjnej kuchni węgierskiej. Ja jadłam chyba z 3 zupy gulaszowej i każda była inna. Nie odmówiliśmy sobie również dobrego węgierskiego wina. Warto również udać się do typowo węgierskiej cukierni zwanej cukraszdą na dobre ciasto i kawę.
Buapeszt jest przepiękny, zarówno dniem jak i nocą. Miasto podobało mi się chyba bardziej niż Wiedeń. Przed nami jeszcze Praga w najbliższym czasie.
Zdecydowanie wróciłabym tam jeszcze aby móc iść na kąpielisko Gellerta aby mieć porównanie oraz odwiedzić wszystkie muzea. Ograniczona ilość czasu niestety nie dała nam takiej możliwości.
W tym poście polecę co wato zobaczyć i jak zapanować wyjazd.
My zdecydowaliśmy się na podróż autem ponieważ z naszej lokalizacji nie latają samoloty, jest to możliwe najbliżej z Warszawy. Jest też możliwość jazdy autokarem co wychodzi stosunkowo tanio. Wybraliśmy auto bo chcieliśmy być niezależni. Chciałam w drodze powrotnej zobaczyć Balaton, co niestety się nie udało ze względu na pogodę.
Wybraliśmy hotel oddalony od centrum o parę dobrych przystanków metrem. Nie jest to żaden problem gdyż miasto jest bardzo dobrze skomunikowane. Nasz hotel znajdował się przy samym przystanku tramwajowym. Dzięki takiej lokalizacji wsiadaliśmy w tramwaj, a następnie na metro by po chwili móc się znaleźć w samym centrum Budapesztu. Wybraliśmy hotel Achat Premium Hotel Budapest. Szczerzę mogę go polecić. Pokoje są takie jak na zdjęciach stron trivago. Obsługa miła i bardzo pomocna. Korzystając z serwisu amoma.com za 4 noce wraz ze śniadaniami zapłaciliśmy ok 850 zł. Wydaje mi się ta cena była bardzo w porządku.
Ponieważ zwykle zameldować się można w godzinach popołudniowych tj. 14 polecam po przyjeździe zwiedzanie Wyspy Małgorzaty. Na nas nie zrobiła jakiegoś mega wrażenia ... ale co kto woli. Na końcu wyspy są ogrody urządzone w stylu japońskim. Wyspę można objechać wypożyczonym meleksem. Skorzystaliśmy z tej opcji na 30 min, co było wystarczające aby zorientować się co oferuje ta wyspa.
Miasto jest przedzielone rzeką przez co zwykło się mówić że jest podzielone na Budę oraz Peszt. My następnego dnia postanowiliśmy zwiedzić Budę. Wybraliśmy się na Górę Gellerta a następnie zwiedzanie wzgórza zamkowego. Już teraz wszystkim obierającym taki plan pragnę polecić wygodne buty. My w ten dzień przymierzyliśmy jakieś 30 km. Na drugi dzień ledwo powłóczyliśmy nogami ze zmęczenia.
Z Góry Gellerta rozpościera się piękny widok na Peszt.
Następnie udaliśmy się w kierunku wzgórza zamkowego. Przy okazji można wjechać na wzgórze kolejką (cena w jedną stronę to 1 200 HUF).
Z Zamku Królewskiego udaliśmy się w stronę Baszty Rybackiej oraz kościoła Macieja. Możemy tu podziwiać piękne koronkowe zdobienia fasady i wieży kościoła. Tuż za kościołem znajduje się Baszta Rybacka. Jest to "rama" dla wspaniałej panoramy Pesztu. Swą nazwę zawdzięcza cechowi rybaków, który w średniowieczu miał pod swoją opieką ten właśnie fragment murów obronnych.W tym miejscu odbywał się też targ rybny. Teraz baszta ma charakter czysto dekoracyjny. Nam część murów skojarzyła się z zamkiem w Disnaylandzie.
Polecam jeden wieczór zakończyć właśnie tutaj. Na murach baszty są świetne knajpki gdzie można napić się dobrego wina (koniecznie trzeba wypić węgierskiego tokaja) oraz posłuchać muzyki na żywo. Przy okazji można zrobić masę świetnych zdjęć.
Kolejny dzień przeznaczyliśmy na zwiedzanie Pesztu. Między innymi najbardziej rozpoznawalnego budynku w całym Budapeszcie - Parlamentu. Jest to jedna z najbardziej imponujących neogotyckich budowli, zachwyca rozwiązaniami architektonicznymi oraz precyzją detali. W sąsiedztwie gmachu znajduje się wiele pomników literatów węgierskich, polityków i wodzów.
W ten dzień wybraliśmy się również na zwiedzanie Centralnej Hali Targowej. W całym Budapeszcie nie ma chyba barwniejszego miejsca do robienia zakupów. My jako pamiątki przywieźliśmy oczywiście Tokaja, czerwoną paprykę, pastę paprykową. Chciałam jeszcze kupić przepiękny koronkowy obrus, ale kiedy okazało się że kosztuje 71 000 HUF czyli jakieś 1 000 zł zrezygnowałam :)
Ostatni dzień był najbardziej relaksujący ze wszystkich. Postanowiliśmy skorzystać ze źródeł termalnych Budapesztu. Miasto ma 2 najbardziej znane źródła - Gellerta oraz Szecheneyiego. My skorzystaliśmy z tego drugiego. Szczerze mówiąc gdybym miała iść po o raz drugi wybrałabym to pierwsze. To miejsce wychodzi tylko ładnie na zdjęciach. Czystość pozostawia wiele do życzenia. Nie wspomnę już o wyglądzie łazienki. Nie ma możliwości zakupu pobytu np na dwie godziny chyba że jest sie rannym ptaszkiem i bodajże przyjdzie się rano do godziny 11. Później płaci się pełną kwotę bez względu na to ile się tam przebywa. Dodam że cena nie jest niska. Jeśli ktoś ma zamiast spędzić w Budapeszcie co najmniej 3 dni opłaca się zakupić kartę miejską, która daje możliwość poruszania się środkami komunikacji miejskiej + jeden wstęp na kąpieliska termalne + wstęp do 10 muzeów. Cena takiej karty za 72h to 9 900 HUF, dla porównania za samo metro trzeba zapłacić 4 150 HUF. Z tego co pamiętam wyjście na kąpielisko kosztowało nas za osobę ok 4 000 HUF także zakup karty się opłaca.
źródło: budapeszthotele.com
Będąc w Budapeszcie trzeba również skorzystać z rejsu po Dunaju. Jest to obowiązkowa atrakcja do zaliczenia. My mieliśmy pecha bo dzień, który przeznaczyliśmy w rejs padało i było pochmurnie. Na szczęście w trakcie rejsu całe miasto rozświetliło się światłem i znowu nabrało uroku. Polecam kupić bilet nie w ostatni dzień. My w trakcie zakupu dowiedzieliśmy się że bilet ten jest na dwa dni. Można było z niego korzystać do woli. My już nie mieliśmy takiej opcji gdyż wybraliśmy się na resj wieczorny, a na nazajutrz już wyjeżdzaliśmy.
Miasto wieczorem jest przepiękne. Świecą się wszystkie ważne zabytki, mosty, Parlament, Zamek Królewski, Baszta. Jest po prostu przepięknie.
Będąc w Budapeszcie koniecznie trzeba spróbować tradycyjnej kuchni węgierskiej. Ja jadłam chyba z 3 zupy gulaszowej i każda była inna. Nie odmówiliśmy sobie również dobrego węgierskiego wina. Warto również udać się do typowo węgierskiej cukierni zwanej cukraszdą na dobre ciasto i kawę.
Buapeszt jest przepiękny, zarówno dniem jak i nocą. Miasto podobało mi się chyba bardziej niż Wiedeń. Przed nami jeszcze Praga w najbliższym czasie.
Zdecydowanie wróciłabym tam jeszcze aby móc iść na kąpielisko Gellerta aby mieć porównanie oraz odwiedzić wszystkie muzea. Ograniczona ilość czasu niestety nie dała nam takiej możliwości.
poniedziałek, 22 grudnia 2014
Pakowanie świątecznych prezentów
Jeszcze nigdy pakowanie świątecznych prezentów nie sprawiło mi takiej radości. W googole można znaleźć masę inspiracji. Głównie z szarym papierem. Ja postanowiłam jednak iść bardziej w klasykę i wykorzystać kolorowe taśmy, które udało mi się kupić w Rossmanie oraz naklejki z home&you, którymi przyozdobiłam prezenty. W niektórych przypadkach musiałam skorzystać z gotowych torebek, bo niestety prezentów odzieżowych nie da się zapakować w piękny kwadrat.
W przyszłym roku obiecałam sobie że wykorzystam szary papier albo jakiś innego koloru, sznurek i gałązki choinki z szyszkami albo małymi bombkami.
Inspiracje na przyszły rok
Tegoroczne wykonanie
W przyszłym roku obiecałam sobie że wykorzystam szary papier albo jakiś innego koloru, sznurek i gałązki choinki z szyszkami albo małymi bombkami.
Tegoroczne wykonanie
niedziela, 21 grudnia 2014
Waiting for Christmas
Dzisiaj będzie po wnętrzarsku. Czekając na święta poniosła mnie fantazja. Jak zwykle co roku Biedronka wypuściła cudne poszewki na poduszki (w tamtym roku nie udało mi się załapać, a w tym kupiłam aż 4). Kubki kupione za zawrotną kwotę 4,99 w Netto dzięki nałogowemu oglądaniu dekoratoramator.pl.
Zostawiam Was ze zdjęciami
Zostawiam Was ze zdjęciami
Subskrybuj:
Posty (Atom)